- Żartujecie?
Mamo, tato... Naprawdę? Naprawdę mogę jechać? - ciemnowłosa dziewczyna spojrzała
z niedowierzaniem na swoich rodziców.
- Tak -
powiedział jej ojciec.
Chwilę później
w całym domu słychać było głośny pisk dziewiętnastolatki. Jej niezmierna radość
utwierdzała tylko jej rodziców, że podjęli właściwą decyzję. Była ona
niezmiernie trudna, ale chcieli jak najlepiej dla swojej jedynej córki.
- Muszę
zadzwonić do Di!
Odskoczyła od
rodziców i biegiem ruszyła na górę do swojego pokoju, w którym zostawiła
telefon. Rzuciła się na łóżko i drżącymi rękami wybrała numer do przyjaciółki.
- Mam
nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie usypiam Igora i musisz
mieć naprawdę dobry pomysł, żeby dzwonić do mnie właśnie teraz - przywitał ją
głos Doroty.
- Di, nie
uwierzysz!
- Co się
stało? - zapytała dziewczyna, zdziwiona radością w głosie przyjaciółki.
- Zgodzili
się! - pisnęła głośno, nie przestając się uśmiechać.
- Żartujesz? -
wykrzyknęła dziewczyna, najwyraźniej zapominając o tym, że właśnie usypiała
brata.
- Nie!
Jedziemy do Włoch na studia!
***
Ciemnowłosa
pociągnęła swoją przyjaciółkę za rękę, kierując się w stronę baru.
- Chyba mam
dość - blondynka krzyknęła do ucha Michelle,
starając się przekrzyczeć głośna muzykę.
- To dopiero
początek, Di. Noc jest jeszcze młoda!
- Nogi mi
zaraz odpadną - wyjęczała, siadając obok przyjaciółki przy barze.
Zamówiły po drinku i zaczęły rozglądać się po
zatłoczonym klubie.
- Mich, patrzy
się na ciebie.
- Kto?
- Nie
rozglądaj się. Ten przystojniak, z którym tańczyłaś. Uwaga, idzie tu -
zakończyła, widząc przerażenie w oczach przyjaciółki. - To ja lecę na parkiet -
puściła jej oczko i ruszyła w stronę roztańczonego tłumu, jak gdyby całkowicie
zapominając o tym, że chwilę wcześniej nie czuła nóg.
- Co? Zostań!
- krzyknęła Mich, jednak blondynki już nie było.
- Cześć -
brunet usiadł obok niej, ukazując rząd białych zębów w uśmiechu. - Alexis -
przedstawił się, nie przestając się uśmiechać.
- Michelle -
powiedziała, nieco onieśmielona nieznajomym.
- Mogę kupić
ci drinka? - zapytał, widząc, że kieliszek dziewczyny jest już pusty.
- Pewnie -
rzuciła, zagryzając lekko dolną wargę.
***
Weszła do
pokoju, trzymając w ręku długą, czerwoną różę. Nie zwróciła uwagi na siedzącą
przy biurku przyjaciółkę i od razu położyła się na łóżku, patrząc w sufit i
przykładając kwiat do nosa.
- Mich?
Wszystko w porządku? - Di spojrzała na ciemnowłosa. Odłożyła książkę, którą
trzymała w ręku na blat biurka, po czym wstała i podeszła do łóżka dziewczyny.
- Coś się stało?
Michelle
spojrzała na nią niezbyt przytomnym wzrokiem, wciąż przeżywając w głowie
randkę, z której właśnie wróciła.
- Stało się...
- wyszeptała cicho.
- Ale co?
Alexis coś zrobił? - zapytała zaniepokojona.
- On... Ja...
Di, chyba mam problem.
- Mów o co chodzi!
Zaraz przez ciebie zawału dostanę - ponagliła przyjaciółkę, patrząc jej w oczy.
- Di, ja
chyba... Zakochałam się - powiedziała cicho. - Kocham go. Kocham Alexisa.
***
Spojrzała na
chłopaka, który chodził po mieszkaniu i zachowywał się jakoś dziwnie. Był
nieobecny i ciągle odpowiadał jej półsłówkami. Tak było już od kilku dni i
dziewczyna była coraz bardziej zdezorientowana. Wydawało jej się, że są
szczęśliwi. Michelle nie wyobrażała sobie życia bez chłopaka. Był dla niej
wszystkim.
Jednak od
jakiegoś czasu coś się zepsuło i ona nie mogła nic z tym zrobić.
- Alexis... -
powiedziała łamiącym się głosem.
Chłopak
spojrzał na nią, nie odzywając się nawet.
- Masz kogoś,
tak?
- Słucham?
- Ja...
Myślałam... - wzięła głęboki wdech i spuściła wzrok, chcąc ukryć napływające do
oczu łzy. - Jeżeli kogoś masz, to ja...
- Mich, co ty
gadasz? - Podszedł do niej i kucnął, delikatnie unosząc jej twarz tak, by móc
jej patrzeć w oczy. - Nikogo nie mam. Tylko ty się dla mnie liczysz... -
powiedział, gładząc kciukiem jej zarumieniony policzek.
- To dlaczego
taki jesteś? Zachowujesz się jakbyś w ogóle mnie nie zauważał...
- Kochanie...
- uśmiechnął się lekko i przeniósł ręce na jej dłonie. - To nie miało być tak,
ale widzę, że nie mam innego wyjścia. Kocham cię. Jesteś dla mnie najważniejsza
i nie wyobrażam sobie, co bym zrobił, gdybym cię stracił. Chcę być z tobą na
zawsze.
- Zawsze nie
istnieje – wyszeptała cicho.
- Jeżeli
zawsze nie istnieje, to będę z tobą przez wieczność – odszepnął z czułością w
głosie. - Michelle, zostaniesz moją żoną? - powiedział szybko, wyciągając z
kieszeni spodni złoty, błyszczący pierścionek.
Dziewczyna
przez chwilę patrzyła na niego zupełnie zaskoczona. Spodziewała się tego, że z
nią zerwie, ale nigdy nie przypuszczałaby, że jej się oświadczy. Odpowiedź była
jednak oczywista.
- Tak. Tak,
zostanę twoją żoną.
***
Wróciła do
domu i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Dopiero co skończyła pierwszy rok
studiów. Bycie lekarzem było jej największym marzeniem w życiu. Potem dopiero
było miejsce na zakładanie rodziny. Od dwóch miesięcy jednak była mężatką, a
dzisiaj, przy okazji kontrolnej wizyty u ginekologa, dowiedziała się, że jest w
ciąży. Koniec czwartego miesiąca. Myślała, że po prostu ostatnio trochę
przytyła, jednak ginekolog pobawił ją złudzeń. Ta wiadomość ją załamała. Bała
się także, jak zareaguje na to jej mąż. Położyła się na sofie w salonie i tępo
wpatrywała się w sufit.
W takiej
pozycji znalazł ją Alexis. Wszedł do mieszkania, już od progu wołając jej imię.
- Kochanie,
nie uwierzysz! - rzucił, podchodząc do ukochanej. Uśmiech nie schodził mu z
twarzy, a ogromna radość biła z jego oczu.
- Co się
stało? - zapytała dziewczyna, siląc się na beztroski ton.
- Zadzwonił
dzisiaj do mnie mój agent. Rozmawiał z zarządem FC Barcelony. Oni mnie chcą,
rozumiesz? Chcą żebym grał w najlepszym klubie na świecie! To spełnienie moich
marzeń! - powiedział głośnym tonem, nie mogąc ukryć swojej radości.
- Alex, to
wspaniale - rzuciła dziewczyna niedbale, nie podzielając jego szczęścia.
- Będziesz
musiała zmienić uniwersytet, ale to mały szczegół. Znajdę ci najlepszą uczelnię
w Barcelonie! - wyrecytował, całując żonę w czoło.
- Super.
- Kochanie, co
jest?
Dopiero po
chwili chłopak zauważył brak entuzjazmu u dziewczyny.
- Alex, byłam
dzisiaj u ginekologa - powiedziała, patrząc mu niepewnie w oczy. - Ja... Jestem
w ciąży - wyrzuciła z siebie szybko, chcąc mieć to już z głowy.
- Co? Znaczy,
że ja... Będę tatusiem? - zapytał z błyskiem w oku. - Będziemy mieli dziecko?
Michelle
niepewnie skinęła głową. Alexis w jednej chwili skierował wzrok na brzuch
swojej żony. Delikatnie pogładził go ręką, nie przestając się uśmiechać.
Przybliżył twarz i zaczął cicho szeptać.
- Cześć
malutki. Tutaj twój tatuś. Nie mogę się doczekać, aż się urodzisz - zakończył, całując
lekko wypukły brzuch dziewczyny.
- Nie przyjadą
– powiedziała zrezygnowanym tonem, odkładając komórkę na szafkę przy łóżku.
- Kochanie…
- Nie chcą
przyjechać na chrzest swojej jedynej wnuczki. Mają gdzieś ją i mnie. Co ja
takiego zrobiłam, że tak bardzo mnie znienawidzili? – zakończyła łamiącym się
głosem.
Ramiona,
którymi objął ją Alexis nie dały żadnego ukojenia. Już ponad rok minął od
czasu, gdy jej własny ojciec powiedział, że nie chce jej znać. Jego słowa
‘zawiodłem się na tobie’ na zawsze wryły się w jej pamięć. Była szczęśliwa.
Albo właściwie tak sobie wmawiała. Chciała być szczęśliwa, jednak do tego
potrzebowała wsparcia rodziców.
W dniu ślubu,
jednym z najważniejszych dni w jej życiu była sama. Ani matka, ani ojciec nie
przyjechali na ceremonię. Oboje nie mogli znieść faktu, że ich córka zamiast
zostać lekarzem, tak jak planowała, wyszła za mąż, a chwilę później urodziła
dziecko. Dla ambitnego ojca to był cios prosto w serce. Nie taką przyszłość
wróżył swojej córce.
- Mich, nie
przejmuj się. Masz teraz ważniejsze rzeczy na głowie. – Di weszła do
przestronnej sypialni, niosąc na rękach płaczące zawiniątko.
- Caroline,
kochanie, co się stało? No już, nie płaczemy – powiedziała cicho, biorąc do rąk
córeczkę.
- Chyba jest
głodna – dodała blondynka, patrząc z czułością na tą scenę.
Michelle
posłała jej szeroki uśmiech. Di przyleciała do niej z Włoch, gdzie nadal
studiowała i miała zostać przez dwa tygodnie. Mich niezwykle się z tego
cieszyła. W końcu mogła mieć przy sobie wszystkie osoby, które kocha.
***
- Słucham? To
jakiś żart?
- Nie, mówię
całkowicie poważnie – usłyszała w odpowiedzi spokojny głos Alexisa.
- Poważnie?! –
podniosła głos, nie mogąc pohamować emocji. – Małżeństwo nie jest czymś, co się
zawiera do czasu, gdy ci się znudzi! ‘Chcę być z tobą na zawsze.’ Kojarzysz te
słowa? Przyrzekałeś mi, że zawsze będziemy razem! Że mnie kochasz! – krzyknęła,
czując zbierające się łzy pod powiekami.
- To nie moja
wina, że się zakochałem w kimś innym…
- A co? To
moja wina, że zakochałeś się w Di?! W mojej najlepszej, przyjaciółce?! Jak
możesz mi coś takiego robić? – zapytała spokojniej, chociaż nie potrafiła ukryć
drżenia w swoim głosie. – Pomyślałeś o Caroline? To twoja córka. Ma się
wychowywać bez ojca?
- Myślałem o
niej. Będę na nią płacił. Oboje się z tego utrzymacie.
- Jak możesz
tak mówić? To twoje dziecko! Chcesz je tak po prostu zostawić? Dla tej szmaty?!
– ponownie podniosła głos, nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszała.
- Nie mów tak
o niej – powiedział, zachowując spokój. – To nie jest jej wina.
- To nie jest
jej wina, że właśnie rozwaliła rodzinę?! No tak, należy jej się nagroda za
zniszczenie życia!
- Uspokój się.
Pod koniec tygodnia powinny przyjść papiery rozwodowe – dorzucił spokojnie, jak
gdyby mówił, o tym, że trzeba zrobić zakupy. Schylił się, biorąc do rąk dwie duże
walizki i już po chwili go nie było. Drzwi, które się za nim zamknęły
symbolizowały koniec ich małżeństwa.
Dziewczyna
długo nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Siedziała, przy swojej czteromiesięcznej
córeczce, nie mogąc powstrzymać potoku łez. Czuła się zdradzona. Podwójnie
zdradzona. Gdyby choć przez chwilę przyszło jej do głowy, że coś się takiego
stanie, nigdy by nie namawiała przyjaciółki na przedłużenie wizyty o całe dwa
tygodnie.
Była naiwna i
zapłaciła za to najwyższą cenę. Została sama z małym dzieckiem, a myśli, które
krążyły po jej głowie wcale nie były optymistyczne.
„Jeżeli
zawsze nie istnieje, to będę z tobą przez wieczność.”
***
Chyba najdłuższy prolog, jaki napisałam w życiu. Ale wiecie co? Podoba mi się. Cała ta historia będzie inna, a jednocześnie taka sama jak inne.
Mam nadzieję, że Wam się spodobało. :)
podoba się .! pisz dalej .!
OdpowiedzUsuńGenialny prolog. Michelle całe życie miała szczęście, wszystko jej się układało, a tu nagle takie buuum. Domyślam się jak ciężko jej się będzie teraz z tego pozbierać. Mąż zostawił ją dla jej najlepszej przyjaciółki, a ona została z małym dzieckiem. Mam nadzieję, że się podniesie i zrozumie, że ten chłopak nie był dla niej.
OdpowiedzUsuńChciałam też dodać, że uwielbiam Twój styl. Czytam Twoje blogi od feel-your-heartbeat (dopiero teraz odważyłam się dodać komentarz) i ciągle mnie zadziwiasz lekkością z jaką opisujesz losy kolejnych bohaterów. I chociaż może nie do końca zgadzałam się z niektórymi Twoimi decyzjami (śmierć Pri, śmierć Iana |jak mogłaś go uśmiercic??|, czy zniszczenie życia Alexisowi i Natalie) jestem Twoją wierną fanką po wsze czasy. I gdybym mogła Cię o coś prosić, to tylko o to, zebys nigdy nie przestała pisać.
~ Kamila :)
To prawda. Będzie jej cholernie ciężko. Ale kobiety są silne i dają sobie radę z gorszymi sytuacjami w życiu. A ona ma dodatkowy cel. Musi stworzyć namiastkę rodziny dla swojej córki:)
Usuńojej. Dziękuję za te wszystkie komplementy. To naprawdę miłe z Twojej strony. Poprawiłaś mi nastrój! :)
Co do Pri - ona musiała umrzeć. Tak było zaplanowane od początku i amen. :D
Iana pisałam razem z Moniką i nie wiem, która wyszła z taką propozycją. Jemu i tak było lepiej w niebie :D
I zapewne to zrobi. Chociaż, znając Ciebie wymyślisz milion nowych wątków i znowu nie będę mogła przewidzieć, jak się zakończy. Dobrze myślę, hmm?
UsuńTe komplementy to czysta prawda. Ogromną przyjemność sprawia mi czytanie tego, co piszesz.
I już nie skomentuję tych gorszych momentów, załamań psychicznych i tym podobnych reakcji po tym jak uśmierciłaś kilku moich ulubionych bohaterów. (:D)
Ianowi najlepiej byłoby w moich ramionach (♥) a nie w niebie. Tak dla ścisłości. :)
~Kamila :)
To bardzo prawdopodobne. Chociaż na razie sama nie wiem, jak to się zakończy. Mam w planach małą katastrofę lotniczą :D
UsuńOj tam. Tak to już czasami bywa, no :D
świetny rozdział :> o cholera! Zjawiskowy prolog :> pięknie napisane. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy? Czy znajdzie się ktoś nowy? Czy Alexis do niej wróci? Jestem bardzo ale to bardzo ciekawa ! :>
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :) na wszystkie pytania postaram się odpowiedzieć. Na pewno będzie się dużo działo :)
Usuńjejejejjee uwielbiam twoje blogi, ale czemu ALEXIS TO TAKA ŚWINIA? :D
OdpowiedzUsuńHaha, chyba miałam ochotę na Alexa - świnię :D Wszędzie to on był moją ofiarą, a to będzie taka miła odmiana :D
UsuńCo tu dużo kryć, prolog jest genialny. Lubię czytać je właśnie takie - ukazujące kilka scen z życia bohaterów. Dzięki temu wiem więcej. Znalazłam kilka drobnych błędów interpunkcyjnych, ale ogólnie jest dobrze.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJeśli dalsza część będzie tak naszpikowana zmianami akcji, jak ten prolog, to już mnie masz:P Świetny początek, naprawdę bardzo mi się spodobał. Nie wiem, czy czytasz inne opowiadania, ale ostatnio jest jakiś wysyp na "złego" Alexisa, widzę, że u Ciebie też jak na razie przynajmniej, jest wrednym facetem, który zostawia młodą żonę i malutką córeczkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za te miłe słowa pod moim opowiadaniem. Naprawdę coś takiego niesamowicie buduje...
Pozostaje mi tylko czekać na nowość u Ciebie, i oczywiście, też będę informować o nowych rozdziałach u mnie. Pozdrawiam serdecznie:)
Mnie się ta historia od razu spodobała :)
OdpowiedzUsuńAlexis jest tutaj dupkiem i to nawet nie podlega dyskusji. Jak można zostawić żonę i małe dziecko?! No jak?
Czekam na pierwszy rozdział :)
łał... Podoba mi się :D Osz ten alex, nieładnie tak żonę ozstawiać, nieładnie... W sumie zawarłaś wszystko, ale otworzyłaś nowy rozdział dla tej historii, ciekawi mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Strasznie mnie ciekawi jak to się potoczy, co będzie z naszą główną bohaterką, co tam u Alexisa i tej całej "Di". jeśli możesz informuj mnie na moim blogu i zapraszam do siebie :) [love-is-cocaine]
OdpowiedzUsuńBoże, jeden z najbardziej genialnych prologów jakie czytałam! Już samym prologiem zaciekawiłaś mnie tak, że nic tylko wyczekuję na pierwszy rozdział! :) + Będziesz mnie także informowała o nowych rozdziałach? :)
OdpowiedzUsuńwww.you-me-always.blogspot.com
http://gorzki-smak.blogspot.com zapraszam na nowośc
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na you-me-always.blogspot.com :) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńGenialne! <3
OdpowiedzUsuń